Zbliża się tłusty czwartek więc tradycyjnie na moim stole zagoszczą chrust i domowe pączki.
Dziś przygotowałam dla Was nasz rodzinny, niezawodny przepis na chrust czyli faworki. Zrobione zgodnie z dosyć prostą instrukcją zawsze wychodzą leciutkie jak piórko, chrupiące i po prostu przepyszne:) Samo ciasto po usmażeniu jest niesłodkie ponieważ nie zawiera cukru, dopiero oprószenie faworków cukrem pudrem sprawia, że są dosłownie palce lizać:)
Składniki:
- 30 dag mąki
- 4 żółtka
- 1 jajko
- 5 łyżek gęstej śmietany
- szczypta soli
- 1 łyżka spirytusu lub octu (ja dodałam rum)
- tłuszcz do smażenia
- cukier puder do posypania
Wykonanie:
Mąkę przesiewamy na blat, dodajemy do niej szczyptę soli, rum, jajko, żółtka i śmietanę.
Zagniatamy na jednolitą masę, jeżeli ciasto lepi się do rąk wówczas podsypujemy odrobiną mąki i dalej wyrabiamy.
Ponieważ nasze ciasto nie ma grama proszku do pieczenia, aby je spulchnić i sprawić by było kruche po usmażeniu musimy je mechanicznie napowietrzyć - tłukąc je wałkiem do ciasta:)
"Rozbijamy" je na prostokąt po czym zwijamy do środka i znowu wybijamy wałkiem. Powtarzamy tak długo, aż ciasto będzie elastyczne, czyli około 10 - 15 minut.
Gotowe ciasto porcjami, bardzo cienko rozwałkowujemy na blacie, lekko podsypując mąką. Aby faworki były naprawdę kruchutkie staramy się używać jak najmniej mąki.
Ciasto kroimy na prostokąty, po czym w środku robimy nacięcie przez które przeplatamy jeden z boków.
Tradycyjnie faworki przeplata się tylko raz (na zdjęciu ten dolny) jednak ja wolę podwójnie je przeplatać (takie bardziej mi się podobają). Wybór należy do was.
Faworki smażymy na rozgrzanym tłuszczu z obu stron na złoty kolor. Gotowe wyjmujemy łyżką cedzakową na ręcznik papierowy by osączyć z nadmiaru tłuszczu.
Po przestudzeniu obficie posypujemy cukrem pudrem.
Smacznego!
Źródło: przepis ze zbiorów mojej mamy
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz